Czwartek, południe. Spotykam chłopaków – Adepta i Adventurera – w umówionym miejscu, czekają już też inni kursanci. Dostajemy niezły kawał wiedzy o podstawach uwodzenia, w głowie się kręci od ilości otrzymywanych informacji. Obaj nauczyciele mają inne podejście do przekazywania nam materiału. Umawiamy się na wieczór pod klubem + mała praca domowa.
23:00. Underground. Szybkie sprawdzenie naszej pracy domowej, małe poprawki i już wchodzimy do klubu. Głośno jak cholera, pierwsze zwątpienie. Po 3 minutach dochodzą nauczyciele. Mowie do Adventurera:
– Niby jak ja mam tu panny wyrywać? Nawet nie słyszę własnych myśli!. – Hehe, spoko. Nawet mam już dla ciebie dziewczynę (myślę: jedna panna jest ok), tam siedzi w rogu… o właśnie dosiadła się koleżanka (myślę: „2 panny? oj, to gorzej”, adrenalina +100%). Siadasz, ręce na stół i pytasz o opinię. JEDZIESZ!
No to jadę! Otwieram… mniej ładną, kątem oka spoglądam na ładniejszą, taka HB7.5 ale nie uczestniczy w rozmowie, odwraca się, ogląda parkiet, bawi się włosami 🙂 Pytam o drinki, produkuję się z minutę a tu słyszę z jej ust: „Sorry, I don`t speak polish well”. Sh1t! Adrenalina +200%, motywacja +300%. Myślę: „Przecież od 1,5 roku mieszkam w Anglii. Co, ja nie dam rady?”. I jadę z materiałem po angielsku, książkowo, według schematu z teorii. Dowiaduję się, że dziewczyna jest z Grecji. Po kilku minutach moja rozmówczyni nawiązuje do koleżanki, tej odwróconej do parkietu, ze jest z Tadżykistanu (do tego później okazała się muzułmanką!). No to robię switcha i już rozmawiam z ładniejsza. Całkiem sympatyczna. Znowu książkowo: opinia, rutyna… Wszystko po angielsku, ale idzie nieźle. Próbuję wyrwać ją do tańca, odpowiada, że nie tańczy. Ok, 2 minuty rozmowy i izoluję na schody w cichsze miejsce (ta druga nawet już nie słucha). 10 minut rozmowy, mówię: „ok, idziemy na parkiet”, biorę za rękę i prowadzę! Tańczymy 3 kawałki, i rundka po klubie za rękę: do baru po coś do picia i z drinkami z powrotem na schody.
Siedzimy tak blisko siebie, że dotykamy się kolanami, co chwile jakieś przelotne muśnięcie gdy coś mówię (lub ona mówi do mnie). Po dłuższej chwili podchodzi Adventurer i mówi: “stary, musisz zacząć eskalację!” i daje informację, że będziemy zmieniać klub. Ok, działam dalej. Kładę rękę na jej kolanie a dziewczyna nic, jakby tego oczekiwała! No to miziam delikatnie po kolanie – bez oporów! Po 5 minutach dalszej rozmowy, znalazł mnie w końcu Adept, przygląda się co robię z odległości może 3-4m i po chwili robi „rybkę” stojąc dokładnie naprzeciwko nas (w domyśle: całuj!, wtedy pomyślałem sobie, że chyba zwariował 🙂 Jak niby mam pocałować dziewczynę którą znam od 20 minut?!). Mówię do dziewczyny, że wychodzimy zaraz z klubu ze znajomymi, a z panny powietrze zeszło. “Really? You have to go?”. Spuszcza oczy w dól, znika uśmiech. Myśle; “Ooo, nie spodziewałem się, że podejście pójdzie aż tak dobrze”.
Biorę numer i zgodnie z sugestią Adepta idę w pocałunek… a ona odwraca głowę – trafiłem tylko w policzek. Myślę: „Hmmm, nie było to aż takie straszne…” 😛 Robię jeszcze parę podejść i jednego directa, niestety nie zatrzymałem idącej panny wiec spaliłem. Wychodzimy z klubu, spotykam tą dziewczynę z pierwszego setu, macha mi na odchodne ale spojrzenie miała w stylu: “Ach to ty, no cześć”. Adventurer mówi: „No zobaczymy czy się odezwie” 🙂 Małe podsumowanie jeszcze pod klubem, umawiamy się na dzień następny.
Dzień drugi: teorii ciąg dalszy, duuużo teorii, wieczorem inny klub (Tango) ale podejścia już nie takie udane. Cały czas feedback od trenerów co jest nie tak. Na koniec robię directa, ale robię to tak tragicznie, ze wolałbym tego nie pamiętać. Najgorsze podejście do potęgi 30! Zamykam się w sobie, czuje że jestem zablokowany. Za to widzę, jak podchodzą trenerzy i otwierają dziewczyny. Super wrażenie! Wychodzimy, krótkie podsumowanie i spać.
Dzień trzeci: przed zajęciami wysyłam do dziewczyny poznanej w pierwszym otwarciu smsa, ze chce się z nią zobaczyć wieczorem. Potem znowu teoria, tym razem z gry dziennej i praktyka na miejscu w Arkadii. W drodze powrotnej telefon od dziewczyny: chce się zobaczyć! Ok, umawiam się na wieczór, nastrój mi się poprawia. Z góry nastawiam się na testowanie, jestem na szkoleniu więc chcę sprawdzać, testować i obserwować jak to działa 😉 Widzimy się o 20:00, siadamy w cafe. Ustawiam się wg schematu, o którym powiedział mi Adept, a panna na dzień dobry mi mówi, że jej koleżanka z pokoju wyjechała do domu, wiec mieszka sama. He? Taka napalona czy shit test? Nic, jadę dalej. Próbuje rozkręcić rozmowę, ale jakoś nie idzie. Wracam do fazy attraction, opowiadam historię która wymyśliłem pierwszego dnia na pracę domową.
Potem robię palm reading, opowiadam ring story + linia życia i widzę, jak dziewczynie świecą się oczka. Uśmiech od ucha do ucha 🙂 Zaraz potem mówi mi, że jeden z pierścionków oznacza, ze osoba która go nosi jest wolna! Ok – myślę – już chyba się domyślam w którą stronę to idzie 😉 Postanowiłem jeszcze protestować materiał – jadę push & pull, chcę się podroczyć z nią trochę, sprawdzam kiedy ona nie wytrzyma albo zrezygnuje (w końcu jestem na szkoleniu, co mi tam). Ciąg dalszy: wymieniamy się mailami, sporo śmiechu przy zabawie telefonami, co trochę rozładowuje napięcie i panna pokazuje mi swoje zdjęcia w telefonie.
Przy drugim albo trzecim zdjęciu czuję, ze jej twarz jest 3 cm od mojej, ale skierowana w tą samą stronę. Myślę: “Ok, teraz już wiem na 100% czego chcesz”. Obejmuję, przysuwam do siebie – chcę pocałować i… dzwoni jej telefon. Damn! Cholerne dzwonki! Dziewczyna odbiera, rozmawia chwilę po “innemu” i pyta się mnie o której będziemy wracać, a ja zalotnie: “a będziemy wracać?” (później dowiedziałem się, że dzwonił jej zazdrosny i nadopiekuńczy „przyjaciel”). Uśmiech, powiedziała 2 słowa i sama łapie mnie za rękę. Kończy rozmowę, ustalamy że idziemy na spacer. Myślę sobie: „ale ja jeszcze tutaj nie skończyłem!” i… całuję ją mocno w usta. Ok, teraz możemy iść na spacer 🙂 W międzyczasie wysyłam smsa do innego kursanta, że spóźnię się na ostatnią „praktyczną” część szkolenia. Dziewczyna zaciekawiona pisanym smsem dowiedziała się tylko tego, że umówiłem się ze znajomymi do klubu, co chyba nie dawało jej spokoju 😛
Podczas spaceru – ku mojemu ogromnemu zdziwieniu – ona akceptuje bardzo mocne kino, np. kiedy siadłem na murku przysuwając ją do siebie (ona stoi) robiłem „wycieczki” dłońmi po jej ciele od łydek aż po sam tyłek! I to pod sukienką!!! Do tego mój nos czasami „lądował” w jej dekolcie który akurat znajdował się dokładnie naprzeciwko moich oczu 🙂 A wszystko to działo się w miejscu publicznym – na Krakowskim Przedmieściu! Sam nie wierzyłem w to co się dzieje: zero oporu, brak reakcji odruchowych, totalne przyzwolenie. I kto by pomyślał, że do tego czasu przebywaliśmy razem ze sobą w sumie dopiero z 1,5 godziny.
Aż tu nagle po pewnym czasie, ni stąd ni z owąd ona mówi mi, że jest zmęczona, i chce iść spać. Ooo, czuję że sytuacja mi ucieka. Trochę próbuję ją hamować, ale im mocniej to robię tym ona bardziej się śpieszy do hotelu (mieszka w akademiku). Ok, inna strategia: odpuszczam całkowicie, biorę za rękę i wracamy. I co się dzieje? Panna zaczyna spowalniać spacer: co chwilę siadamy na jakimś murku, ławce, całowanie na środku ulicy, itp. Tego się nie spodziewałem! Dochodzimy na przystanek, nie ma autobusu. Pytam się jak daleko, mówi że 4 przystanki. No i szliśmy te 4 przystanki 2 godziny! Stawaliśmy w każdym możliwym miejscu na „intymne przerwy” 🙂 A ile shit testów i małych teścików przeszedłem przez te 2 godziny, omg! Od tekstów typu: „ty na pewno masz dziewczynę tam w Anglii, taki fajny chłopak nie może nie mieć dziewczyny” do fochów : „nie lubię Cię”.
Po tym ostatnim odwraca się i idzie do domu. Heh, siadam na murku i mówię: „poczekam, aż znikniesz za zakrętem, będę miał pewność, że poszłaś” i czekam bez mrugnięcia okiem. Dziewczyna odchodzi 20 metrów, odwraca się i zaczyna czarować: uśmiecha się, wysuwa do mnie ręce, napina tyłeczek, podnosi spódnicę(!). W końcu najlepszy numer: robi groźną minę odwraca się i odchodzi. W środku już się łamię, ale przypominają mi się słowa Adventurera: „czekaj z siłą wodospadu!”. Przeszła 30 kroków, odwróciła się na pięcie i biegiem wraca! W szpilkach! W mojej głowie salwa śmiechu, ale na wierzchu zero emocji. Podchodzi do mnie, przytula się z tyłu i mówi: „wróciłam” 🙂 Podchodzimy pod jej hotel, ona w dalszym ciągu nie daje za wygraną:
-Nie idź dzisiaj już do klubu.
-A to czemu?
-Bo ty zaraz tam poznasz jakąś dziewczynę!
Dziewczyny mają niewyczerpaną energię do testowania facetów. Na koniec przytula się i zamiast „idę do hotelu” mówi: „chodźmy do hotelu”. SCORE! A przecież mówiła, że była zmęczona… JASNE!! Akurat to miała na myśli! Mała spryciara 😀
Następnego dnia widziałem się z nią znowu. Bardzo miło, bardzo intymnie. Spacer nad Wisłą, dziewczyna mówi: ”chcę popływać” i zdejmuje bluzę! Nie załapałem od razu o co jej chodzi, bo wcześniej rozmawialiśmy, że lubi pływać więc ją stopuję. A ona daje znak, żebym to ja ściągnął tą bluzę! „Ach tak, teraz do mnie dotarło” pomyślałem 🙂 Oczywiście niedługo potem strzela potężnego focha o jakąś bzdurę. Próbuję tłumaczyć logicznie, nic nie daje.
Przypomina mi się szkolenie: nie gadaj logicznie bo przegrasz! Więc jadę z grubej rury: „Nie życzę sobie takiego testowania mnie. Jak ci przejdzie to siedzę tam (pokazuję palcem miejsce)”. I co? Mija 3 minuty, dziewczyna podchodzi do mnie ze słowami „wybacz mi, możemy o tym więcej nie mówić?”. Idziemy do hotelu (tym razem mojego), i znowu bardzo miłe przeżycia Zasnęliśmy półtorej godziny przed moją pobudką na samolot. Zostałem kulturalnie odprowadzony przez nią pod samą bramkę odpraw na Okęciu, mimo że była 5 rano!
Naprawdę chcesz mnie zapytać jeszcze o coś? 🙂
Pozdr!
Rang