Jak obiecałem, wysyłam moje wspomnienia ze szkolenia. Akurat mam chwilke czasu, bo slucham Waszej nowej audycji w NagoFM
Tak więc („swoją drogą…” chciało by się rzec ):
*****
Piatek rano, po ulokowaniu się w hotelu ruszam na pierwsze spotkanie. Pełno adrenaliny, wszak wedlug innych sprawozdań (takich, jak to) człowiek wychodzi zupełnie inny niż przyszedł . Bez problemu znajduję sale. Czterech prowadzacych i kilku uczniów. Każda ma inne doświadczenia, inny background, ale wszyscy są tu w tym samym celu. Prowadzący robią ogromne wrażenie. Fizycznie nie wyglądają może na modeli, jak się spodziewałem, ale wystarczyło pare minut żeby zrozumieć, że to najlepsi w swoim fachu specjaliści w Polsce. Prawdziwi Alfa. Naturalny luz i pewność siebie, szybka i celna riposta na każdą kwestie. Niezwykła energia od nich bijąca.
Na początek introduction. Każdy coś opowiedział o sobie. Ja na dzień dobry zostałem zjebany za maila, jakiego im wysłałem i dostałem obietnice, że za dwa dni będę się z niego śmiał (200% racji !!!). Siedzę troche niepewny siebie, ale z każdą chwilą jest lepiej. Siedem godzin wykładów i ćwiczeń. Teoria i jeszcze więcej teorii. Troche suchej praktyki z innymi kursantami i wreszcie ustawka na klub. Dzień pierwszy: Park. Wracam do hotelu. Długa kąpiel z masą przemyśleń, powtórką teorii i rutyn. Wreszcie 23. Ruszam na metro, gdzie spotykam Fenixa. Dostałem mandat, ale nic nie zepsuje mi humoru. Nie po to tu jestem. Szybka zbiorka i wchodzimy.
Na poczatek excusów pełno. Każdy zrobił już ze dwa podejścia a ja nic :/. Podchodzi Solid: „te dwie za mną przy barze, jedziesz!” Podchodze i lece z zazdrosna dziewczyna. Coś tam pogadałem, ale nie szło mi najlepiej. Nogi jak z waty, chociaż staram się panować nad sobą i głosem. Nawet starały się mnie zatrzymać, ale cóż. Odchodze. Solid: „jakie widziałeś sygnały zainteresowania?” Ja:”eee…”. Solid: „ta po lewej bawiła się włosami!”. Potem z lekkimi wypchnięciami Solida zaliczyłem jeszcze ze 4 sety. W większości widziałem IOI od jednej, ale IOD od koleżanki, więc olewałem (debil! ale cóż…). W końcu mówie sobie: próbuj na parkiecie, coś tam pamiętasz z ebooka . Pytam Solida o opinie. „Jak dasz rade, to ruszaj!”. Wyskakuje na parkiet i wszystko się zaczyna powoli obracać do góry nogami. Z każdą kolejną dziewczyną jestem coraz pewniejszy siebie. W konću byłem już taki pewny, że poszedłem na scene! Mówie do fenixa: „Są dwie dziewczyny, bierzesz jedną, a ja drugą”, ale akurat w tej sekundzie brunetka została zajęta. Daje nura na scene i tancze z blondynka. Koniec kawałka, ona odchodzi. Już zaczynam schodzić ze sceny kiedy nagle czuje dłoń na ramieniu i słysze „odbijany”. Odwracam się, a tam owa brunetka . Po dziesięciu sekundach słysze „wiesz, nikt tak dziś ze mną nie tańczył jak ty”. Życie jest piękne. Chce ją ściągnąc na kanape, ale nie wychodzi. Chce dalej tanczyc. Olewam i ląduje na kanapie z jej koleżanką blondynką. Ogólnie pod koniec imprezy miałem power jak nigdy w życiu. Robiłem rzeczy jakich bym w życiu nie zrobił. Np. kobieta ściągnięta z parkietu stoi w kolejce do baru żeby nam kupić drinki, a że kolejka była długa, biore jakąs inną obok na parkiet na jeden kawałek
Potem wracam, odbieram drina i na kanape . Ogólnie ściągnąłem na kanapy 5 dziewczyn, zrobiłem nie wiem ile podejść. A na koniec imprezy usłyszałem od Solida, że mam taką moc preselekcji, że jedna przy barze na mnie zerka D. Wychodzimy o 4. BTW: wielki podziw dla Solida za umiejętności! Aha i thx dla Adventurera za sztuczke z reką na plecach przy prowadzeniu . Wszystkie posłusznie szły za mną i żadna nie zabrała dłoni
Raport, pare godzin snu i znów wykłady. Na początek podsumowania . Potem szybka technika hipnotyczna wykonania Adepta. Ten niezwykły głos i rozluźnienie naprawde sprawiły, że do dziś wierzę, że emanuję olbrzymią kulę żółtej energii dookoła mnie:D. Potem znów teoria i teoria. Teraz mam dużo więcej jasności. Z tą samą wiedzą, coś by z tych pięciu dziewczyn na kanapach może wyszło . Po jeszcze większej dawce teorii niż wczoraj ustawka. Dziś będzie podział grupy na dwa kluby. I dobrze. Przynajmniej może nie usłyszę „Twój kolega już mi to mówił dziesięć minut temu” D. Powtórka z dnia poprzedniego. Hotel, kąpiel na relaks, przemyślenia, replay teorii. 23 i spotkanie w McDonaldzie.
Słysze od Solida: „Idziesz z nami do tego klubu ?”. Jako, że z Solidem najlepiej mi się pracowało poprzedniego wieczoru nie zastanawiam się ani chwili. Tabletki do ssania , mała adrenalinka, ale i więcej spokoju, krótka kolejka i już jesteśmy w środku. Na początek standardowe kółko. Poznanie terytorium, wypatrzenie najlepszych lasek i setów i zaczynamy jazde. Na początek ruszam na parkiet, nauczony dniem poprzednim, że tam mam największe sukcesy. Dwie minuty i już tańczę z jakąs. Ściągam z parkietu, krótka gadka i KC. Potem ją troche olałem, bo to przecież ćwiczenia, a nie szukanie dziewczyny. Rundka dookoła klubu, zlokalizowanie reszty ekipy. Potem było trochę gorzej. Pare tańców, kilka małych setów, ale wydaje mi się, że z każdym niepowodzeniem mój INNER GAME słabł coraz bardziej. Generalnie odczuwałem, że ten klub to znacznie głębsza woda niż Park, ale C’est la vie . W końcu przed 2am rozważałem albo dołączenie do ekipy Adventurera, albo powrót do hotelu. Krótka rozmowa z Solidem i słyszę „tam na schodach siedzi sama, jedziesz!” Bezpośredni direct. Ona rogal i jakoś poszło. 1,5 godziny z nią spędziłem aż miałem dość bo pomimo różnych sztuczek i podejść nie chciała pójść na KC (p**przone wymówki o wierności chłopakowi! Jasne!). Ale tak jak z nią, nigdy z żadną nie tańczyłem w moim życiu. Dużo mniej to miało wspólnego z tańcem, a prawie wszystko z sexem Wszyscy parkiecie w zasięgu wzroku obserwowali nasze ruchy . Podchodzi do mnie Solid: „Jak tak się o Ciebie ociera tyłkiem w tańcu to Ci staje? ” Ja: „No wiesz…” Solid: „No to wszystko z Tobą jest OK :D”.
Jak już jedną olałem, to dołączyłem do reszty kibicującej Fenixowi w ONSie. Wszakże wspieramy się wzajemnie i jest to sukces ekipy (Dalej nie moge uwierzyć, że nie wziąłeś taxi Damian! Taki kawał na piechote chciałeś iść?). Potem zaliczyłem jeszcze szybki KC z jedną dziewczyną, co sie na mnie rzucała tym więcej im bardziej ją wciskałem w ręce innego kolesia obok:D. Szybki kawałek na parkiecie dla odprężenia i miłego zakończenia wieczoru i finito. Jeszcze tylko Solida spotkałem po wyjściu i usłyszałem śmieszną historyjkę z gejem :D. Generalnie wieczór pod pewnymi względami gorszy od pierwszego (mniej podejść skutecznych, malejąca pewność siebie aż do 2am), ale pod pewnymi dużo lepszy (miałem większe kompetencje co do działania po otwarciu, zaliczyłem dwa KC i ten taniec, który będę jeszcze trochę pamiętał).
Hotel, raport, jeszcze mniej snu (trza się wszakże wyprowadzić z hotelu ) i znów wykłady. Podsumowanie dnia poprzedniego. Ogólnie troche mnie te podsumowania podbudowały, bo nie wszyscy mieli KC.
Fenix został zjebany ostro, że nie zaliczył ONSa (przeze mnie tesh) . Potem troche teorii, ale też więcej luzu. Brakowało mi teorii z DayGame (dostałem już maila, thx Adept), a szczególnie praktyki, ale może się zdecyduje na osobne szkolenie z DAYGAME, jak mi nie będzie wychodzić. Potem gdzieś, przez ogromne przemęczenie organizmu, przebił się smutek. To już koniec. Kurde naprawde polubiłem tych ludzi :/ Ale spotkamy się znów na zjeździe w marcu! Pozdro dla całej ekipy WL.
Wychodzimy z budynku i wiem, że mam pociąg za dwie godziny. Fenix: „No co ty teraz będziesz jechał? Przełożymy to i wracamy na klubing!” Idziemy na dworzec. Nigdy się tak nie czułem. Spokój, niezwykła pewność siebie. Fenix to samo. Idziemy, a wszedzie dookoła same IOI. Na dworcu z rogalem do kobiety od obsługi klienta. Niby jej szefowa powiedziała, że nie da się przełożyć, ale kobieta się męczyła z 10 minut na komputerku i wszystko już było OK . Potem przygotowania itp itd i przed jedenastą znów siedzimy w tym samym McDonaldzie gdzie dzień wcześniej. I nagle wiem, że jestem innym człowiekiem. Dwa stoliki dalej siedzi całkiem niezła laska z jakimś nieśmiałym i małomównym frajerem. A ja czytam jej BL jak gdybym miał słownik. Boże jak ona się starała żeby było w miare luźno, ale biła od niej nuda, zniechęcenie i coraz większa nuda . Wreszcie pojawia się trzeci z nas i czas ruszyć.
Wbijamy do klubu, ale jest troche przed jedenastą i klub jeszcze w miare pusty. Pełen pozytywnej energii i pewności siebie robie co chce. Parkiet prawie pusty, a ja biore laske za rekę i na środku parkietu przy pustym klubie noga między jej uda i tańczymy. Ale to tylko rozgrzewka, a ona nie była zbyt ostra. +/- 5-6. Potem jakieś sety i wreszcie ruszam do najostrzejszej kobiety w całym klubie! Direct potem krótka wymiana zdań c&f ale olałem. HB 9-10. Nie wiem czy nie byłem jedynym przez cały wieczór, który do niej nie podszedł, bo nie widziałem jej z facetem nigdy ale na to lałem. Potem jeszcze pare podejść. Z jedną HB7 Wylądowałem na schodach, ale chyba była trochę starsza i oblałem też jeden shit test, ale z mojej winy, bo nie było możliwości obejścia. W sumie mogłem olać ten test, ale cóż. Człowiek, który nie popełnia błędów nie ma możliwości rozwoju. Około 24 klub był przepełniony i było dwa razy więcej facetów niż kobiet. Doszliśmy zgodnie do wniosku, że zmienimy lokal na inny i wrócimy koło 2, kiedy będzie łatwiej . Zmieniamy lokal (nie pamiętam nazwy, ale dużo mniejszy poziom). Chwilka na rozpoznanie terenu. Dużo więcej wolnych kobiet. Robie jakieś podejście do jednej, ale średniej. Po paru minutach oblałem jakiś Shit Test, bo chciałem to przerobić na żartobliwą odpowiedź ale nie wyszło do konca tak jak chciałem. Trudno. Krótka wymiana zdań z Fenixem i look na parkiet. Jest jedna blondi, typ Dody HB8-9, dookoła pełno śliniących się facetów błagających o taniec. Patrze a Fenix już zagaduje już siostrę (na blondi się nie zdecydował ). Podchodzę i rzucam MEGA directa, jakiego usłyszałem na szkoleniu: „Czy uważasz, że byłoby to niestosowne, gdybym zaproponował Ci dzisiaj seks? „. Ona ewidentnie zaczyna się trochę denerwować. Ja pełen luz. Idziemy podagać w spokojne miejsce, zdala od hałasu, a ja widzę wzrok tych wszystkich AFC hehe . Luźna gadka ja zrelaksowany, ona ewidentnie zdenerwowana. Pierwsze pięć minut nie panowała za bardzo nad ciałem i głosem. Chyba wywarłem dobre wrażenie . Ale im dłużej z nią rozmawiałem tym mniej miałem na to ochotę. Była wręcz stereotypowo pusta i głupia. Siadam z Fenixem i krótkie sprawozdanie i wymiana zdań. Nagle przechodzi jakaś panna. Fenix: „Kurde mogłem ją zatrzymać!” (Już znikneła za rogiem). Ja: „czekaj tu na mnie:D”. Dziesięć sekund później ich sobie przedstawiłem i wróciłem do mojej HB blodni. I tak nie miałem co robić. Znowu jakaś gadka, trochę kina, c&f, ale nagle zrozumiałem że aż się zmuszam! Taka ostra! Wszyscy na parkiecie się do niej ślinią, a mnie chce się aż żygać z powodu jej głupoty! [Sic!] Ja to nie ja z piątku :DDD. Wracam do Fenixa, mówi, że idzie OK, ale ona jest niesamowicie nieśmiała.Wracamy do klubu, już tylko w dwójke. 2am, dziewczyny są chetniejsze, a ja świetnie zaczynam rozumieć porozumienie z wingiem. On mnie potrzebuje (żeby przyciągnąć laske, odciągnąć koleżanke itp) to działam, ja go potrzebuje – to samo. Porozumienie praktycznie bez słów! Pare podejść. Świetnie nam wychodzą sety dwójkowe. Fenix odciąga jedną, ja drugą i jest spokój . Jedna sytuacja, której nigdy nie miałem. KC w 5 sekund! Powoli przemieszczam się przez środek parkietu, trochę tańcze. Nagle czuje klapsa na tyłku! Odwracam się. HB8. Ja: „Klepnełaś mnie? „, Ona: „Ojej, niechcący (jaaasne)”, Ja: „No to za kare buziak (i pokazuje na policzek)”, Ona daje buzi, ja rogal i zaczynam się odwracać, a ona mnie zatrzymuje i słyszę „A w usta…? ” No to ja KC. Mija 4-5 sekund całujemy się coraz namiętniej na środku parkietu poczym delikatnie ją odpycham i mówię „Na więcej liczyć niestety nie możesz” rogal i odchodze a ona miała szczęke na ziemi. (BTW: To była dobra „ósemka”. Przed szkoleniem zachowałbym się jak napaleniec, a nie w taki sposób). Ogólnie wieczór dosyć udany . Żałuję tylko jednej mega blondi (fenix wie o kim mówie), którą olałem, bo chciała przejąć kontrolę nad wszystkim grając najpierw na zazdrość, a potem na trudno przystępną księżniczkę do zdobycia (pomimo, że ewidentnie starała się być często w zasięgu mojego wzroku). C’est la vie. Nie ta to inna. Pozdro Fenix, trzeba się zgadać na jakieś wingowanie .
Co się we mnie zmieniło po szkoleniu? Boże! Wszystko! Dziś naprawdę śmieję się z tego e-maila, a jak patrzę w lustro to widzę innego człowieka. Wiem, że do poziomu Solida, Adventurera czy Adepta mi jeszcze bardzo bardzo daleko. Dopiero (używając metafory Adventurera) zostały przede mną otarte drzwi, stoję w progu i mam daleką drogę na piechotę do celu. Ale jedno wiem na pewno. Nie zamierzam tych drzwi już zamykać.
Martin
martin_g_21()wp.pl